Któż z nas nie chciał by było zawsze. Sprawiedliwość, honor, szczęście, to coś o czym wielu z nas marzy, szybko jednak przekraczając linię dorosłości człowiek traci złudzenia. Jest raniony przez bliźnich, krzywdzi innych, zadaje ranny, które trudno zabliźnić, i myśli że raz zranionego serca, nie da się na powrót załatać. A jednak ja wierze, że tak nie jest.
Opowiem wam pewną historię.
A było to tak: Pewien chłopak, krzywdził, i ranił innych, nie zważając na uczucia bliźnich. Widząc to ojciec jego bardzo się zasmucił, i postanowił ukarać jedynaka. Gdy tylko zrobił coś złego, miał wbijać gwożdzie w płot. Z początku szło mu coraz ciężko, wbijał barzo dużo gwożdzi, jednak powoli, cierpliwie, kroczył po wyznaczonej przez ojca ścieżce, i z każdym dniem było ich coraz mniej. Aż w końcu doczekał się chwili, w której w płocie nie było żadnego gwoździa. Jednak lekcja dobrego ojca nie skończyła się w tym momencie. Tym razem chłopiec miał wyciągać gwoździe za każdym razem, gdy zrobił dobry uczynek. No i przyszedł czas w którym wszystkie gwoździe w płocie zostały wyciągnięte. Wtedy ojciec powiedział do syna:
- Dziecko, popatrz, pomimo iż wyjąłeś gwożdzie, stałeś się lepszy, to w płocie pozostały dziury, których nie da się załatać!
Brzmi znajomo? Pewnie nie raz słyszeliście tą opowieść, jednak ja chciałam dopisać do niej trochę inne zakończenie.
Otóż chłopczyk bardzo zasmucił się z powodu swego postępowania, i psotanowił naprawić wyrządzone zło. Choć ojciec uparcie wmawiał mu, że płotu nie da się zreperować, on wierzył że będzie inaczej. Z początku oswajał go ze swoją obecnością, później, wchodził na coraz to większe wyżyny zaufania, jednak powoli, ostrożnie, malutkimi kroczkami, czasem robił kilka kroków w tył, jednak nie zawracał z wytyczonej trasy. Z kolei płot, coraz bardziej przekonywał się do chłopca, i pomagał mu kroczyć po tej grzącej i niepewnej drodze. Dni mijały, dziury były coraz mniejsze, a wzajemne zaufanie głępszę, pełniejsze. Dobry ojciec widząc starania dziecka, zesłał pewnego dnia pięknego aniołka, który odczarował płot, tak by już nigdy nie doznał uszczerbku
Sylwia