czwartek, 31 stycznia 2008

Niedźwiadek

- Ufff! Nie chcę już więcej bawić się z tym niegrzecznym dzieckiem. Gryzie mnie, rzuca w kąt, jakbym był jakąś ścierką!

Tak mówił śmieszny, pluszowy niedźwiadek, o jednym uchu prawie już oderwanym, który starał się wyciągnąć łapkę uwięzioną w szufladzie przy łóżku. Ludwiczek, jego pan, wyszedł w pokoju, a mamusia miała zaprowadzić go do dentysty. Dzięki temu zabawki mogły swobodnie rozmawiać między sobą.

- Ty się skarżysz? Ale pomyśl, że on odrywa mi drzwiczki, koła, łamie błotniki! - stwierdziło zielone autko, porzucone na środku pokoju.

- A co ja mam powiedzieć? Spójrzcie, jak mnie urządził! Nie mam nogi, brakuje mi jednej ręki - powiedział pajac, siedzący na brzegu kaloryfera.

- Jak mi się wydaje, nikt z nas nie był traktowany delikatnie - stwierdził mały wózek, cały poobijany, któremu też brakowało dwóch kółek. A więc - ciągnął dalej - dlaczego nie przestaniemy bawić się z nim?

Przez chwilę zapanowała cisza. Zabawki zastanawiały się nad dziwną propozycją; nikt przedtem o tym nie pomyślał.

W końcu wszyscy zgodzili się: nie będą bawić się z Ludwiczkiem.

Gdy chłopiec wszedł do swego pokoju, pierwszym jego odruchem było kopnięcie autka. Ale co za zaskoczenie! Autko nie przesunęło się zupełnie i Ludwiczek o mało nie upadł, gdyż stracił równowagę. Nasz przyjaciel - niezadowolony - chciał "pocieszyć" się swym zranionym pajacykiem, ale nie potrafił go podnieść: pajac wydawał się przyklejony do podłogi.

Tym razem naprawdę się rozzłościł. Dlaczego nie może się bawić? Spojrzał na swego niedźwiadka. Jak smutnie wyglądał w tej niewygodnej pozycji, z uwięzioną łapką i oberwanym uszkiem! Spojrzał na niego uważniej. Dziwnie, wydawało się, że szklane oczy świeciły się bardziej niż zazwyczaj. Może był smutny? Delikatnie wziął go na rękę, trochę pogłaskał: jaki był miękki i ciepły!

- Czy ty naprawdę mnie kochasz? - spytał nagle niedźwiadek.

Ludwiczek odpowiedział: - Naturalnie!

A więc musisz mnie szanować, nie wolno ci ciągnąć mnie za ucho i szczypać mnie. Przyrzekasz? A będziesz szanował również inne zabawki? Wszystkie one pragną być twoimi przyjaciółmi i chcą bawić się z tobą, pod warunkiem, że będziesz się z nimi dobrze obchodził.

- Tak, tak przyrzekam wam: postaram się was nie psuć. Dobranoc, przyjaciele! - to mówiąc, podniósł pajaca, autko, wózek ciężarowy i porządnie poukładał na półce, myśląc już o dniu następnym. Postara się wtedy naprawić zepsute części zabawek z pomocą tatusia i mamusi.

Flora Bresciani Nicassio

środa, 30 stycznia 2008

Modlitwa

Dobry i Wszechmogący Panie,
Wzywam dziś imienia Twego,
Wznosząc do Ciebie w modlitwie błaganie
Byś wyzwolił ludzkość od Złego...

By nas nie wodził na pokuszenie,
I aby już nigdy nikogo nie dręczył,
By odezwało się w nim sumienie,
Aby się czynieniem zła zmęczył.

Panie Dobry i Wszechmogący,
Wzywam dzisiaj Twego imienia,
Oto stoi przed Tobą Człowiek błagający
Byś odsunął od nas wszelkie cierpienia...

By nigdy pożary ani powodzie
Nie spowodowały, że ktokolwiek zginie,
By ludzkość mogła zapomnieć o głodzie
Oraz by zaginęła przemoc w rodzinie.

Panie Wszechmogący na Niebie,
Jest tyle jeszcze tajemnic do odkrycia,
Lecz oto me modły wznoszę do Ciebie
Byś ujawnił nam sekret życia...

Co jest po życiu? Czy następne życie
Czy nicość? Na co w ogóle czekamy?
Ten sekret od wieków czeka na odkrycie,
Po co żyć skoro i tak umrzeć mamy?...

Grzesiek P.

wtorek, 29 stycznia 2008

Specjalnie dla Ciebie Madziu powtarzam ;D:*

Święty Franciszku z Asyżu D e
nie umiem cię naśladować --- G D
nie mam za grosik świętości
nad Biblią boli mnie głowa

Ryby nie wyszły mnie słuchać---
nie umiem rozmawiać z ptakiem ---
pokąsał mnie pies proboszcza
i serce mam byle jakie

Piękne są góry i lasy
i róże zawsze ciekawe
lecz z wszystkich cudów natury
jedynie poważam trawę

Bo ona deptana niziutka
bez żadnych owoców, bez kłosa
trawo --- siostrzyczko moja
karmelitanko bosa

Jan Twardowski

poniedziałek, 28 stycznia 2008

O kryształowej wodzie

Trzej przyjaciele wybrali życie pustelnicze, ale potem zaczęli się zastanawiać, czy warto wieść taką egzystencję. Dwaj z nich postanowili ją przerwać; pierwszy zajął się godzeniem skłóconych ludzi, drugi - nawiedzaniem chorych. Trzeci postanowił nadal pędzić samotnie żywot eremity.

Dwaj pierwsi, bardzo szybko rozczarowawszy się doświadczeniami z czynnego życia, powrócili do przyj aciela-pustelnika i opowiedzieli mu o doznanym zawodzie i rozczarowaniach. Eremita milczał chwilę, a potem nabrał wody do dzbana i namawiał przyjaciół, by przelali ją do misy, a potem w nią spojrzeli.

Ponieważ woda falowała, początkowo nie ujrzeli nic. Ale kiedy się uspokoiła, wyjrzały z niej ich własne twarze, w dokładnym odbiciu.

Pustelnik tak skomentował symbolikę tego wydarzenia:

- Ten, co pozostaje między ludźmi, nie może, z powodu zgiełku świata, dojrzeć własnych grzechów, jeśli natomiast pozostanie na pustyni, może w końcu, dzięki poznaniu siebie samego, ujrzeć Boga.


Apoftegmaty Ojców Pustyni

ANIOłY :)

...Zanim przyszliśmy na świat, podobno mieszkaliśmy z aniołami w rajskim ogrodzie. Kiedy zapadła decyzja o naszym narodzeniu, Anioł Stróż położył nam palec na ustach, byśmy nie opowiadali o tym, co przeżyliśmy w niebie. Ślad jego dotyku ma każdy z nas- to podłużne wgłębienie pomiędzy nosem a górną wargą...



niedziela, 27 stycznia 2008

Dwaj przyjaciele

Starszy nazywał się Frank i miał 20 lat. Młodszy Ted miał 18 lat. Wiele czasu spędzali razem, ich przyjaźń sięgała czasów szkoły podstawowej. Razem postanowili zaciągnąć się do wojska. Przed wyjazdem przyrzekli sobie u rodzinom, że będą wzajemnie uważać na siebie.

Szczęście im sprzyjało i znaleźli się w tym samym batalionie. Batalion ich został wysłany na wojnę. Było to straszliwa wojna, pośród rozpalonych piasków pustyni. Przez pewien czas Frank i Ted przebywali o obozie, chronionym przez lotnictwo. Lecz któregoś dnia pod wieczór przyszedł rozkaz by wkroczyć na terytorium nieprzyjaciela. Żołnierze pod piekielnym ogniem wroga dotarli do pewnej wsi. Ale nie było Teda. Frank szukał go wszędzie. Znalazł jego nazwisko w spisie zaginionych. Zgłosił się u komendanta z prośbą o pozwolenie na poszukiwanie jego przyjaciela.

- To jest zbyt niebezpieczne - odpowiedział komendant. - Straciłem już twego przyjaciela, straciłbym również ciebie. Tam ostro strzelają.

Frank mimo wszystko poszedł. Po kilku godzinach znalazł Teda śmiertelnie rannego. Ostrożnie wziął go na ramiona. Nagle dosięgnął go pocisk. Nadludzkim wysiłkiem udało mu się donieść przyjaciela do obozu.

- Czy warto było umierać, by ratować umarłego? - spytał komendant.

- Tak - wyszeptał Frank, gdyż przed śmiercią Ted powiedział: - Wiedziałem, że przyjdziesz.

To właśnie powiemy Bogu w takiej chwili:
"Wiedziałem, Boże, że przyjdziesz!"


Bruno Ferrero

sobota, 26 stycznia 2008

Bądź jak góra

Damian zawsze uważał się za najsłabsze ogniwo całej struktury jego znajomych. To własciwie oni pracowali na jego potęgę i autorytet, nie dostrzegał nigdy tego, jak wiele sam osiągnął. Zawsze się przekreślał, ni potrafił uwierzyć w siebie i był nękany przez wiele złych rzeczy. Widział więcej niż inni, widział anioły. Bał się ich, bo były to upadłe anioły, demony, wysłannicy z głębin piekła. Nigdy nie zobaczył czystego anioła.

Pewnego razu Damian będąc w górach usiadł sam na łące. Oglądał, podziwiał piękno szczytów górskich. Gdy tak adorował szczyty wokół siebie, usłyszał głos, wołający: "Bądź jak ta góra!"

Rozejrzał się dookoła, ale nic nie zobaczył. Mruknął tylko pod nosem "Nie rozumiem..."

Po chwili usłyszał jeszcze wyraźniej ten sam głos krzyczący: "Żaden człowiek nie ruszy tej góry choćby nawet bardzo chciał. A gdy zechce ją zburzyć, staną inni ludzie w jej obronie. Bądź jak ta góra, nie daj się tknąć!"

Damian wciąż nie wiedział o co chodzi. Szedł więc dalej wzdłuż szlaku. Idąc kopał kamyk po ścieżce, nagle ujrzał coś dziwnego.

Przeniósł się w jednej chwili do świata, rozdzielonego na dwie części. Stał po środku. Z lewej swojej strony zobaczył ciemność, która pochłaniała wszystko, jedynie jej własna armia potrafiła z niej wyjść. Wielki i potężny demon w czarnej zbroi, z zakrwawionym mieczem wyłonil się z ciemności i próbował uderzyć Damiana. Jednak z prawej Jego strony biła wielka światłość, która sprawiała wrażenie bardzo ciepłej. Mimo iż jej blask był potężny, nie oślepiał, a wręcz przeciwnie, Damian widział o wiele więcej niż mógłby się spodziewać.

Ze światłości wybiegł mały anioł z twarzą dziecka. Był naprawdę lichy w porównaniu z demonem ciemności. Uśmiechnął się do Damiana i powiedział: "Teraz powiedz, którą stronę wybierasz?". Damian spojrzał na demona ciemności i zorientował się, że jego miecz wcale nie jest skierowany w stronę Damiana, a w stronę światłości. Przestał się bać, zaczął się zastanawiać. "O co chodzi?" - myślał cały czas. Nagle ze światłości odezwał się ciepły głos mówiący: "toczę teraz walkę o Ciebie z ciemnością". Ceną jest Twoja dusza, Twoje życie. Jej los, wynik tej walki zależy teraz od Ciebie. Powiedz, po czyjej staniesz stronie? Nie możesz cały czas stać na środku!". Damian już wiedział o co chodzi. "Odrzucam całe zło, cały syf przeszłości, ciskam nim jak kamykiem w niezmąconą taflę wody, by poruszyć siebie i świat!"

Ta zmiana poruszyła Damiana, stanął po stronie jasności, która rozświetliła nagle ciemność. Teraz jednak światłość stała się zbyt jasna, oślepiając na chwilę Damiana. Po krótkiej chwili Damian otworzył oczy, spojrzał w prawo... Nie było już jasności, było jezioro, na którego tafli rozchodziły się kręgi falując i poruszając delikatnie powierchnią wody w jeziorku. Damian usiadł, podziwiał piękno szczytów gór wokół niego. Ta adorację przeszkodził mu wyraźny głos, krzyczący: "Bądź jak ta góra! Wybrałeś swoje miejsce, trwaj w nim!"

A fundamentem góry zawsze jest modlitwa i wiara. Im mocniejsze i głębsze, tym stabilniejsza góra. Ty też bądź jak góra, życzę Ci tego z całego serca!

Wojciech

piątek, 25 stycznia 2008

Anioł w czerwonym kapeluszu

Nikomu bym się do tego nie przyznała, lecz kiedy siedziałam w kawiarni naprzeciwko kliniki Mayo, byłam naprawdę przestraszona. Następnego dnia miałam się stać jej pacjentką i przejść tam operację kręgosłupa. Operacja należała do bardzo ryzykownych, ale moja wiara w jej powodzenie była niezwykle silna. Zaledwie kilka tygodni wcześniej przeżyłam pogrzeb ojca - moja gwiazda przewodnia powróciła do nieba.

- Ojcze Niebieski, ześlij mi anioła w tej godzinie próby - modliłam się.

Kiedy podniosłam wzrok, zbierając się do odejścia, ujrzałam starszą panią, która wolno zmierzała w kierunku kasy. Stanęłam tuż za nią, pełna podziwu dla przebijającego w jej stroju wytwornego gustu - miała na sobie szkarłatnoczerwoną, wzorzystą suknię, szal, broszkę i wspaniały pąsowy kapelusz.

- Bardzo panią przepraszam. Chciałabym pani powiedzieć, że jest pani niezwykle piękną kobietą. Pani widok od razu poprawił mi humor.

Kobieta ujęła mnie za rękę i powiedziała:

- Moje drogie dziecko, niech cię Bóg błogosławi za twoje dobre słowa, bo widzisz, mam sztuczną rękę, metalową wkładkę w drugiej ręce, a do tego nie mam jednej nogi. Ubieranie się zajmuje mi mnóstwo czasu. Staram się wyglądać jak najlepiej, jednak z upływem lat przestaje to robić na kimkolwiek wrażenie. Dzięki tobie poczułam się dzisiaj naprawdę szczególnie. Niech Pan chroni cię i obdarza błogosławieństwem, gdyż z pewnością musisz być jednym z Jego małych aniołów.

Gdy kobieta odeszła, nie mogłam wydobyć z siebie nawet słowa, ponieważ dotknęła mojej duszy w taki sposób, że to ona nie mogła być nikim innym, tylko aniołem.

Tami Fox

czwartek, 24 stycznia 2008

Mój anioł

Pewnego razu było dziecko gotowe, żeby się urodzić. Więc któregoś dnia zapytało Boga:

- Mówią, że chcesz mnie jutro posłać na ziemię, ale jak ja mam tam żyć, skoro jestem takie małe i bezbronne?

- Spomiędzy wielu aniołów wybiorę jednego dla ciebie. On będzie na ciebie czekał i zaopiekuje się tobą.

- Ale powiedz mi, tu w Niebie nie robiłem nic innego tylko śpiewałem i uśmiechałem się, to mi wystarczało, by być szczęśliwym?

- Twój anioł będzie ci śpiewał i będzie się także uśmiechał do ciebie każdego dnia. I będziesz czuł jego anielską miłość i będziesz szczęśliwy.

- A jak będę rozumiał, kiedy ludzie będą do mnie mówić, jeśli nie znam języka, którym posługują się ludzie?

- Twój anioł powie ci więcej pięknych i słodkich słów niż kiedykolwiek słyszałeś, i z wielką cierpliwością i troską będzie uczył Cię mówić.

- A co będę miał zrobić, kiedy będę chciał porozmawiać z Tobą?

- Twój anioł złoży twoje ręce i nauczy cię jak się modlić.

- Słyszałem, że na ziemi są też źli ludzie. Kto mnie ochroni?

- Twój anioł będzie cię chronić, nawet jeśli miałby ryzykować własnym życiem.

- Ale będę zawsze smutny, ponieważ nie będę Cię więcej widział.

- Twój anioł będzie wciąż mówił tobie o Mnie i nauczy cię, jak do mnie wrócić, chociaż ja i tak będę zawsze najbliżej ciebie. W tym czasie w Niebie panował duży spokój, ale już dochodziły głosy z ziemi i Dziecię w pośpiechu cicho zapytało:

- O, Boże, jeśli już zaraz mam tam podążyć powiedz mi, proszę, imię mojego anioła.

- Imię twojego anioła nie ma znaczenia, będziesz do niego wołał: "MAMUSIU".


Autor nieznany

środa, 23 stycznia 2008

Serce kobiety

Kiedy Pan stworzył kobietę, był to już jego 6 dzień pracy i w dodatku po godzinach... Pojawił się anioł i spytał:

- Czemu tyle czasu ci to zajmuje?

Pan mu odpowiedział:

- Widziałeś zamówienie? Musi być całkowicie zmywalna, ale nie plastykowa, ma 200 ruchomych części wszystkie wymienne, działa na kawie i resztkach jedzenia, ma łono, w którym się mieści 2 dzieci naraz, ma taki pocałunek, który leczy każda rzecz od startego kolana do złamanego serca.

Aniol starał się powstrzymać Pana:

- To jest za dużo pracy na jeden dzień, lepiej poczekać ze skończeniem do jutra.

- Nie mogę, powiedział Pan.- Jestem tak blisko skończenia tego dzieła, które jest tak bliskim memu sercu.

Anioł zbliżył się i dotknął kobiety:

- Ale zrobiłeś ją taka miękką, Panie?

- Ona jest miękka, ale zrobiłem ja także twarda. Nawet nie wiesz ile może znieść lub osiągnąć.

- Będzie myśleć? - Spytał anioł?

Pan odpowiedział:

- Nie tylko będzie myśleć, ale rozumować i negocjować.

Anioł zauważył cos, zbliżył i dotknął policzka kobiety.

- Wydaje się, ze ten model ma skazę. Powiedziałem Ci, że starałeś się dąć za wiele rzeczy.

- To nie jest skaza - sprzeciwił się Pan - to jest łza.

- A po co są łzy? zapytał anioł.

Pan powiedział:

- Łza to jest forma, która ona wyraża swoja radość, wstyd rozczarowanie, samotność, ból i dumę.

Anioł był pod wrażeniem.

- Jesteś Panie geniuszem, pomyślałeś o wszystkim, to prawda, ze kobiety są zdumiewające. Kobiety maja sile, która zdumiewa mężczyzn. Maja dzieci, przezwyciężają trudności, dźwigają ciężary, ale obstają przy szczęściu, miłości i radości. Uśmiechają się kiedy chcą krzyczeć, śpiewają kiedy chcą płakać, plączą kiedy są szczęśliwe i śmieją się kiedy są zdenerwowane. Walczą o to w co wierzą, sprzeciwiają się niesprawiedliwości, nie zgadzają się na "nie" jako odpowiedz, kiedy wierzą, ze jest lepsze rozwiązanie. Nie kupią sobie nowych butów, ale swoim dzieciom tak... Idą do lekarza z przestraszonym przyjacielem, kochają bezwarunkowo, plączą kiedy ich dzieci osiągają sukcesy i cieszą się kiedy przyjaciele odnoszą sukcesy. Lamie się im serce kiedy umiera przyjaciel, cierpią kiedy tracą członka rodziny, ale są silne kiedy nie ma skąd wziąć siły. Wiedza, ze objecie i pocałunek może uzdrowić zranione serce. Kobiety są różnych wielkości, kolorów i kształtów. Prowadzą, latają, chodzą lub wysyłają ci maile żeby powiedzieć ci, że cię kochają. Serce kobiety jest tym co powoduje, ze świat się kreci. Kobiety robią więcej niż to, ze rodzą.

Przynoszą radość i nadzieje, współczucie i ideały. Kobiety maja wiele do powiedzenia i do dania. Tak, serce kobiety jest zadziwiające.


Autor nieznany

wtorek, 22 stycznia 2008

Sen

Pewnej kobiecie zmarł synek. Kobieta bardzo rozpaczała.

Którejś nocy synek przyśnił się jej. Szedł drogą ubitą kamieniami a przed nim łąka i zieleń nadnaturalnej piekności. Dziecko dźwiga wiadra pełne wody, chce wejść na tę łąkę ale co się zblizy droga wydłuża się i łąka się oddala. Dziecku chce się pić a nie może napić się nawet kropli z wiader musi dojść do łąki i napić się wody źródlanej, ale dojść nie może.

Matka podchodzi do dziecka i mówi:

- "Syneczku postaw wiadra i pobiegnij na łąkę i możesz napić sie wody z wiadra, będzie Ci lżej".

- "Nie mamusiu nie mogę Te wiadra to nie wiadra wody to wiadra twoich łez, a jedna łza waży tyle co tysiące wiader wody".

Matka obudziła się, przestała rozpaczać a pomodliła się za swojego synka. Następnej nocy synek znowu jej się przyśnił. Tym razem szczęśliwy, uśmiechniety biegał po łące, bawiąc się ze zwierzętami, a dalej stał ładny domek. Matka spytała synka czemu taka zmiana. Synek jej odpowiedział:

- "Widzisz mamo każdy z nas popełni jakiś grzech, choćby najmniejszy. I żeby dojść do tej łąki, do tego domu musimy odbyć pewną drogę. Droga ta zależy też często od naszych bliskich. Jeśli popadają w rozpacz tak jak Ty droga nasza się wydłuża. Każda łza jest ciężarem nie do zniesienia i długością nie do zmierzenia. Każda modlitwa skraca drogę. Gdybyś nie rozpaczała już dawno bym tu był. Musisz też wiedzieć że często rozpacz zamyka nam na zawsze możliwość spotkania i zamieszkania razem w tym domu."


wg Emmy Simms

poniedziałek, 21 stycznia 2008

W cieniu skrzydeł

Na niebie gładkim jak tafla oceanu
Dostrzegam Anioła, Anioła z obłoków.
To jest mój Anioł Stróż.
Widzę, jak płynie na swej maleńkiej łódeczce
Zmaga się z wiatrem, tańczy ze słońcem.
Walczy, walczy dla mnie, o mnie, z miłości.

Kiedy nocą razem kroczymy przez bezbrzeżny ocean
W modlitwie proszę o jakiś znak, morską latarnię.
Aniele mój, schowaj w ramionach mnie i nie wypuszczaj już,
Bo tam bezpiecznie jest, tak ciepło jest.
I już nie boję się, zasypiam, kołysana na skrzydle Twym.

Rankiem swym anielskim śpiewem mnie budzisz
Przywdziewasz białą szatę, skrzydła, zaplatasz warkocz.
Wciąż jesteś ze mną, jesteś mym cieniem,
Prawdziwy Przyjaciel, Stróż, nieodłączny element mojego życia,
Wieczny Towarzysz w chwilach smutku i radości.

Wciąż razem, zawsze razem, dla siebie dla Niego.
To nasza bajka, nasza historia
Na końcu poznanie, uścisk dłoni, uśmiech.
A teraz trzeba walczyć dalej, dla nas.
I ciągle powtarzać, bo życie trwa dalej:
Kiedy nocą razem kroczymy przez bezbrzeżny ocean...
A potem: Rankiem swym anielskim śpiewem mnie budzisz....
To muszę się uśmiechnąć, nie mogę inaczej...


Magdalena Sz.

niedziela, 20 stycznia 2008

Aniołek

Dawno, dawno temu, za górami, za lasami - to zdanie zwykle kojaży się nam z bajkami, które rodzice czytali nam na dobranoc, tych kilka prostych słów przywołuje czuły, troskliwy głos mamy, która poprzez czytany tekst przenosiła nam we wspaniały, irracjonalny świat, pełen walecznych rycerzy, pięknych księżniczek, przyjaznych zwierzaków, gdzie zło dobrem zwyciężają, a każda historia zmierza ku szczęsliwemu zakończniu.

Któż z nas nie chciał by było zawsze. Sprawiedliwość, honor, szczęście, to coś o czym wielu z nas marzy, szybko jednak przekraczając linię dorosłości człowiek traci złudzenia. Jest raniony przez bliźnich, krzywdzi innych, zadaje ranny, które trudno zabliźnić, i myśli że raz zranionego serca, nie da się na powrót załatać. A jednak ja wierze, że tak nie jest.

Opowiem wam pewną historię.

A było to tak: Pewien chłopak, krzywdził, i ranił innych, nie zważając na uczucia bliźnich. Widząc to ojciec jego bardzo się zasmucił, i postanowił ukarać jedynaka. Gdy tylko zrobił coś złego, miał wbijać gwożdzie w płot. Z początku szło mu coraz ciężko, wbijał barzo dużo gwożdzi, jednak powoli, cierpliwie, kroczył po wyznaczonej przez ojca ścieżce, i z każdym dniem było ich coraz mniej. Aż w końcu doczekał się chwili, w której w płocie nie było żadnego gwoździa. Jednak lekcja dobrego ojca nie skończyła się w tym momencie. Tym razem chłopiec miał wyciągać gwoździe za każdym razem, gdy zrobił dobry uczynek. No i przyszedł czas w którym wszystkie gwoździe w płocie zostały wyciągnięte. Wtedy ojciec powiedział do syna:

- Dziecko, popatrz, pomimo iż wyjąłeś gwożdzie, stałeś się lepszy, to w płocie pozostały dziury, których nie da się załatać!

Brzmi znajomo? Pewnie nie raz słyszeliście tą opowieść, jednak ja chciałam dopisać do niej trochę inne zakończenie.

Otóż chłopczyk bardzo zasmucił się z powodu swego postępowania, i psotanowił naprawić wyrządzone zło. Choć ojciec uparcie wmawiał mu, że płotu nie da się zreperować, on wierzył że będzie inaczej. Z początku oswajał go ze swoją obecnością, później, wchodził na coraz to większe wyżyny zaufania, jednak powoli, ostrożnie, malutkimi kroczkami, czasem robił kilka kroków w tył, jednak nie zawracał z wytyczonej trasy. Z kolei płot, coraz bardziej przekonywał się do chłopca, i pomagał mu kroczyć po tej grzącej i niepewnej drodze. Dni mijały, dziury były coraz mniejsze, a wzajemne zaufanie głępszę, pełniejsze. Dobry ojciec widząc starania dziecka, zesłał pewnego dnia pięknego aniołka, który odczarował płot, tak by już nigdy nie doznał uszczerbku

Sylwia

sobota, 19 stycznia 2008

Była aniołem

Gdzie są anioły? Jak je odnaleźć?

Zawsze wyglądała na zwyczajną dziewczyną, miała problemy jak każdy, ale spotykały ją też mniejsze i większe radości. Wdzystko było niby takie szare, nijakie, ale jednocześnie normalne i dosć pospolite. Jednak od zawsze wierzyła w anioły...

Anioły były jej przystanią, jej światem marzeń, JEJ światem... Wiedziała, że nigdy nie zostaje sama w domu, jej pokój był wypełniony uskrzydlonymi przyjaciółmi. Czuła ich obecność, często z nimi rozmawiała. Każdej nocy jej Anioł Stróż, ten ulubiony, który znał i cenił ja najbardziej, siedział na szafie obok jej łóżka. Widziała go, dla niej ten blask nie był tylko odbiciem świecacej za oknem latarni, ona czuła, że tam siedzi właśnie On. Dla niej nie było strasznej i ciemnej drogi przez las, bo zawsze kiedy tego potrzebowała brała za rękę swojego niewidzialnego przyjaciela. Każdy egzamin zdawała, bo w razie kłopotów on szeptał jej na ucho odpowiedz. To był jej własny świat, nie mogli wejśc do niego zwykli ludzie...

Nagle jej życie zaczeło sie zmieniać. Czuła, że wreszcie jest szczęśliwa, a powodów miała miliony. Wszystko było cudowne, absolutnie genialne! Kiedyś ktoś powiedział jej, że ma "anielski uśmiech" i dopiero wtedy zauważyła, że stała sie aniołem... Płakała ze szczęscia, przecież zawsze chciała być jednym z nich. Teraz miała prawdziwe śnieżnobiałe skrzydła, niezwykle promienna twarz, a blask jej oczu sprawiał radosć wszystkim, których napotykała na swojej drodze. Mogła latać! Każda sytuacja, nawet beznadziejna stała się jasna, przejżysta... Uśmiech nie schodził z jej rumianej twarzy. Miała wielu przyjaciół, lecz tylko jednemu zdradziła swoją tajemnice, tylko dla niego mogła być aniołem, gdy jej to powiedział wtedy nikt nie mógł być bardziej szczęśliwy niż ona. Wiedziała, że za kilka tygodni, dni, a może godzin ów przyjaciel również dostanie swoje zasłużone skrzydła i będą latali razem, będa szczęśliwi razem, będą razem, bądą...

Przyszedł dzień, którego nigdy nie zapomni... Dziewczyna zobaczyła, że skrzydła powoli wypadają, blask jej czarnych ślicznych oczu bladł, a niezwykły przyjaciel, który miał stac sie aniołem jak ona, zniknął bez śladu. Wtedy, gdy leciała po raz ostatni, zobaczyła jak wszyscy patrzą na nią z zazdrością i chcą aby w końcu jej się coś nie udało. Upadła! Nikt jej nie pomógł! Długo leżała bezsilna! Nikt nie widział... już nikt jej nie podziwiał, nikt nie zazdrościł, kazdy zerkał nieśmiało z odrazą. Była bezradna, płakała... Wstała! Jednak nigdy nie wróciła już do swojej świetności. Obite serce dawało o sobie znać zawsze, kiedy wracała wspomnieniami do tych kilku tygodni prawdziwego szczęścia, już nie miała siły by być aniołem, odszedł przyjaciel... Ludzie ja znienawidzili, zostałaby sama gdyby nie anioły, które nigdy jej nie opuszczą. Juz tylko przy nich potrafi się śmiać. Czuje, że kiedyś była jednym z nich, może jeszcze kiedyś, może wróci...

Gosia

piątek, 18 stycznia 2008

Modlitewny alfabet

Ubogi farmer wracając późnym wieczorem z rynku do domu, znalazł się na drodze bez swojego modlitewnika. Koła jego wozu odpadły w samym środku lasu, więc zmartwił się, że dzień ten będzie musiał upłynąć bez odmówienia przez niego modlitwy.

Ułożył więc następującą: "Panie, uczyniłem coś bardzo głupiego. Opuściłem dom dziś rano bez mojego modlitewnika, a pamięć zawodzi mnie tak często, że nie mogę bez niego odmówić ani jednej modlitwy. Postanowiłem więc, że pięć razy wolno wyrecytuję alfabet, a Ty, który znasz wszystkie modlitwy poskładasz razem litery alfabetu, aby stworzyły modlitwę, której słów nie pamiętam."

I rzekł Pan do swoich aniołów: "Ze wszystkich modlitw, które dzisiaj usłyszałem, ta jedna była niewątpliwie najlepsza, ponieważ płynęła z prostego i szczerego serca".

Tradycja chasydzka

czwartek, 17 stycznia 2008

Kim jest dla mnie przyjaciel?

Mówiąc najprościej jest kimś,
kto pozwala mi być taką,
jaka jestem i nie myśli,
że jestem niespełna rozumu.

Ktoś, kto z wyrazu mojej twarzy
odczytuje, że potrzebuje porozmawiać
o tym, co się dzieje lub nie,
w moim życiu.
Udziela mi wsparcia
bez osądzania.

Przyjaciel to ktoś, kto mnie potrzebuje,
ufa mi i jest szczęśliwy,
gdy przynoszę dobre nowiny
- to ktoś, kto nigdy nie odejdzie.

Jeśli jest coś, co uszlachetnia duszę,
to mieć przyjaciela.
Jeśli jest coś, co jeszcze
bardziej uszlachetnia duszę,
to samemu być przyjacielem.

Przyjaciele, ty i ja.
Jak przyprowadzisz nowego przyjaciela,
będziemy w trójkę.
Stworzymy grupę i będziemy
paczką przyjaciół.
Nigdy nie będzie początku ani końca..

Najlepszym przyjacielem jest ten,
kto nie pytając o powód twego smutku,
potrafi sprawić, że znów wraca radość.

Czasami trzeba usiąść obok i czyjąś
dłoń zamknąć w swojej dłoni,
wtedy nawet łzy będą smakować
jak szczęście...

Ciągle jeszcze istnieją wśród nas anioły.
Nie mają wprawdzie żadnych skrzydeł,
lecz ich serce jest bezpiecznym portem
dla wszystkich, którzy są w potrzebie.
Wyciągają ręce i proponują swoją przyjaźń.

Teraz wiem, że świat nie jest pełen obcych,
lecz jest pełen ludzi czekających tylko na to,
aby się do nich odezwać.

Anonim

środa, 16 stycznia 2008

Przypatrzmy się powołaniu naszemu

Przez oceany życia żeglują niestrudzenie,
Omijam wyspy pokus i martwe morza sławy.
Czasami burze nieszczęść zachwieją moją łodzią,
Lecz myśli o Tobie Boże nadzieję mi przywraca.

Choć wicher mody pcha mnie na nałogów rafy
Opieram sie, by nie roztrzaskać łodzi mej o skały.
Zmęczony więc zawijam do portu Twej Świątyni
Gdzie w ciszy mogę znowu żagle myśli mych pozszywać.

ref. Otwieram całe serce przed Tobą Mistrzu mój,
Ty jeden powiesz mi jaką rolę w życiu gram.
Nieważne gdzie mnie poślesz, chcę popełnić wolę Twoją,
Bo przecież do świętości powołałeś wszystkich nas.

wtorek, 15 stycznia 2008

Kim jestem?

Nie jestem wiarą, wiarę mam - to DAR,
Nie jestem nadzieją, nadzieję mam - to DAR,
Nie jestem życiem, życie mam - to DAR,
Nie jestem miłością, miłość mam - to DAR,
Nie jestem wolną wolą, wolną wolę mam to DAR,
Nie jestem myślą, myśli mam - to dar,
Nie jestem uczuciem, uczucia mam - to dar,
Nie jestem rozumem, rozum mam - to dar,
Nie jestem ciałem, ciało mam - to dar,
Nie jestem ..., .... mam - to dar,

Więc kim jestem? Kim jestem ja?
Tajemnicą jestem ja - tyle wiem.
Jeśli choć stracę jedną rzecz co mam, to nie będę ja?

Wiem! Wszystko dostałem od Tego Który Jest,
On Jest - od Niego wszystko mam.
Dlaczego więc mówię - nie mam nic, Choć tak wiele mam.

Jestem tylko dzięki Temu Który Jest, On obdarowuje mnie.
Ale kim ja jestem? On tylko wie - Ten Który Jest.
Czemu więc nie słucham Go!
By wiedzieć kim jestem ja.

Dziękować, że jestem dzięki Miłości Tego Który Jest,
I za wszystko co od Niego mam.

Bez Niego nie mam nic! Nie ma mnie.


Andrzej Marciniak


poniedziałek, 14 stycznia 2008

Bóg nie zapyta...

1. Bóg nie zapyta Cię jakim samochodem jeździłeś,
ale ile osób podwiozłeś?

2. Bóg nie zapyta Cię jaki miał metraż Twój dom,
ale ile w nim osób gościłeś?

3. Bóg Cię nie spyta w co się ubierałeś,
ale zapyta kogo ty przyodziałeś?

4. Bóg nie zapyta ile zarobiłeś,
ale w jaki sposób?

5. Bóg Cię nie spyta jakie piastowałeś stanowisko,
ale zapyta jak pracowałeś?

6. Bóg Cię nie spyta ilu miałeś przyjaciół,
ale zapyta dla jak wielu byłeś przyjacielem?

7. Bóg Cię nie spyta w jakim otoczeniu mieszkałeś,
ale zapyta jak traktowałeś swego sąsiada?

8. Bóg Cię nie spyta o kolor Twej skóry,
ale zapyta o kolor Twego charakteru?

9. Bóg Cię nie spyta dlaczego tak długo zwlekałeś
z przyjęciem wiarą Zbawienia. On z miłością poprowadzi
Cię do Twego niebiańskiego mieszkania.

10. Bóg Cię nie spyta jak wielu ludziom to wysłałeś,
bo On już o tym wie.

niedziela, 13 stycznia 2008

Kim jest Jezus dla mnie???

Jezus jest Słowem,
które stało się ciałem.

Jezus jest Chlebem Życia.

Jezus jest Ofiarą,
złożoną na krzyżu za nasze grzechy.

Jezus jest Ofiarą, złożoną podczas Mszy św.
za grzechy całego świata i za moje grzechy.
Jezus jest Słowem, które trzeba głosić.
Jezus jest Prawdą, którą trzeba szerzyć.
Jezus jest Światłem, które trzeba zapalać.
Jezus jest życiem, którym trzeba żyć.
Jezus jest Miłością, którą trzeba kochać.
Jezus jest Radością, którą trzeba dzielić.
Jezus jest Pokojem, który trzeba ofiarowywać.
Jezus jest Chlebem życia, który trzeba jeść.
Jezus jest Głodnym, którego trzeba nakarmić.
Jezus jest Spragnionym, którego trzeba napoić.
Jezus jest Nagim, którego trzeba przyodziać.
Jezus jest Bezdomnym, którego trzeba przyjąć.
Jezus jest Chorym, którym trzeba się opiekować.
Jezus jest Samotnym, którego trzeba miłować.
Jezus jest Niechcianym, którego obecności trzeba pragnąć.
Jezus jest Trędowatym, którego rany trzeba przemyć.
Jezus jest Żebrakiem, do którego trzeba się uśmiechnąć.
Jezus jest Alkoholikiem, którego trzeba wysłuchać.
Jezus jest Upośledzonym umysłowo, którego trzeba chronić.
Jezus jest Dzieckiem, które trzeba ucałować.
Jezus jest Niewidomym, którego trzeba prowadzić.
Jezus jest Niemym, do którego trzeba mówić.
Jezus jest Kaleką, z którym trzeba iść.
Jezus jest Narkomanem, któremu trzeba pomóc.
Jezus jest Prostytutką, którą trzeba wydrzeć
niebezpieczeństwu i którą trzeba wesprzeć.
Jezus jest więźniem, którego trzeba odwiedzić.
Jezus jest Osobą starą, której trzeba usłużyć.

Dla mnie,
Jezus jest moim Bogiem.
Jezus jest moim Oblubieńcem.
Jezus jest moim Życiem.
Jezus jest moją jedyną Miłością.
Jezus jest dla mnie Wszystkim we wszystkim.
Jezus jest moim Dobrem.
Jezu, miłuję Cię całym sercem, całą moją istotą.

Wszystko Jemu oddałam, także moje grzechy,
a On stał się moim Oblubieńcem w czułości
i w miłości.

Teraz i na całe życie jestem Oblubienicą
mego ukrzyżowanego Oblubieńca.
Amen.

Matka Teresa

sobota, 12 stycznia 2008

Tylko Bóg

Tylko Bóg może dać wiarę;

jednak ty możesz dać świadectwo.


Tylko Bóg może dać nadzieję;

jednak ty możesz pogłębić wiarę w sercach swoich braciach.


Tylko Bóg może dać miłość;

jednak ty możesz uczyć innych jak kochać.


Tylko Bóg może dać pokój;

jak ty możesz zasiewać zgodę.


Tylko Bóg może dać siłę;

jednak ty możesz pocieszyć kogoś wątpiącego.


Tylko Bóg może dać życie;

jednak ty możesz go uczyć innych.


Tylko Bóg może dać światło;

jednak ty możesz sprawić, by zajaśniało w czyichś oczach.


Tylko Bóg jest życiem;

jednak ty możesz wzbudzić w innych pragnienie.


Tylko Bóg może uczynić coś, co zdaje się niemożliwe;

jednak ty możesz uczynić to, co możliwe.


Bóg jest samowystarczalny;

podoba mu się jednak, gdy może na ciebie liczyć.

piątek, 11 stycznia 2008

Serce przemawia do serca

Życzliwość i serdeczność wobec ludzi
otwiera ich serca. Każdy może je zdobyć.
Środki są bardzo różnorodne w zależności
od konkretnej sytuacji i od otoczenia,
w jakim żyje człowiek.

Ale jest jeden środek zupełnie
fundamentalny. Wyraża go znana dewiza
kardynała Newmana:
"Serce przemawia do serca".

Chodzi o to, aby najpierw zdobyć
zaufanie ludzi, a dopiero potem naprawiać
ich życie. Kiedy mówimy o przepowiadaniu,
myślimy najczęściej o sferze argumentów
intelektualnych, które mogłyby przekonać.
Nie można zapominać o sercu.

ks. Krzysztof Pawlina

czwartek, 10 stycznia 2008

Dwaj mnisi

Dwóch pielgrzymujących mnichów dotarło do brzegu rzeki.
Ujrzało tam młodą, pięknie ubraną kobietę, która najwyraźniej nie wiedziała, co począć.
Chciała bowiem przejść na drugą stronę, lecz woda w rzece była wysoka,
a ona obawiała się zniszczyć swój strój.
Jeden z mnichów bez większych ceregieli wziął ją na plecy i przeniósł przez rzekę na drugi brzeg.

Mnisi ruszyli w dalszą drogę.
Drugi z mnichów po długich przemyśleniach zaczął narzekać:

- Przecież nie należy dotykać kobiety,
to niezgodne z naszymi zasadami.
Jak mogłeś postąpić wbrew regule?

Mnich, który przeniósł młodą kobietę przez potok,
milczał przez chwilę.

- Ja pozostawiłem ją nad rzeką jakąś godzinę temu
- odezwał się w końcu -
czemu ty wciąż ją ze sobą niesiesz?



Irmgard Schloegl

środa, 9 stycznia 2008

Nie pora na przechwałki

Dwie gęsi zbierały się do odlotu,
kiedy przyszła do nich żaba z prośbą,
by zabrały ją ze sobą.
Gęsi wyraziły zgodę,
jeśli tylko wymyśli,
w jaki sposób to zrobić.

Żaba przyniosła długą trzcinę,
kazała gęsiom uchwycić dziobami końce,
a sama miała trzymać się jej pośrodku pyszczkiem.
I tak ruszyły w drogę we trójkę.
Kilku wieśniaków w dole dostrzegło ten niezwykły widok.
Głośno wyrazili uznanie dla sprytnego pomysłu i zastanawiali się.
kto też nań wpadł.
Słysząc to, chełpliwa żaba otworzyła gębę,
by powiedzieć: "To ja"; wypuściła trzcinę,
spadła i roztrzaskała się o ziemię.

Morał: Kiedy wam coś dobrze idzie, trzymajcie język za zębami!


Mongolska opowieść ludowa

wtorek, 8 stycznia 2008

Młode serce

Mamy młode serce,
tak długo jak długo umiemy kochać życie,
takim jakie ono jest.
Życie ze swoimi dobrymi ale także złymi stronami.
Mamy młode serce,
tak długo jak długo potrafimy kochać ludzi
i życzyć im szczerze tego wszystkiego czego im brakuje,
a tak bardzo jest potrzebne.
Kto się starzeje zachowując młode serce,
ten wie jak należy przyjmować ze spokojem
te liczne małe i większe uciążliwości podeszłego wieku.
Taki człowiek zna sens życia i sens umierania.
Wie jak "krótkie" i jak "małe" jest wszystko na tej ziemi,
bo żyje nadzieją na życie wieczne.

Phil Bosmans

poniedziałek, 7 stycznia 2008

:*

Oto 15 rzeczy, o których prawdopodobnie nie wiesz lub nie myślisz:

1. Jest na świecie co najmniej 5 osób, które tak Cię kochaja, że oddałyby życie za Ciebie.
2. Jest na świecie co najmniej 15 osób, które kochają Cię w ten lub inny sposób.
3. Jeśli kiedykolwiek ktoś Cie nienawidził to tylko dlatego, że chciałby być taki jak Ty.
4. To Ty możesz przynieść radość każdemu, nawet temu, kto Cię nie lubi.
5. Każdej nocy jest ktoś kto myśli o Tobie zanim zaśnie.
6. Są tacy, dla których jesteś całym światem.
7. Są tacy, którzy nie mogliby żyć bez Ciebie.
8. Jesteś jedyny i wyjątkowy.
9. Są tacy, którzy Cie kochają, a Ty nawet nie masz pojęcia o ich istnieniu.
10. Kiedy popełniasz pomyłkę zawsze wynika z tego coś dobrego.
11. Jeśli myślisz, że świat się do Ciebie odwrócił plecami, zrób jak on odwróc się do niego plecami.
12. Jeśli sądzisz, że nie masz szans osiągnać to czego chcesz, najprawdopodobniej nie osiagniesz tego, ale jeśli wierzysz w siebie to najprawdopodobniej, wcześniej czy pózniej osiągniesz to.
13. Zawsze pamiętaj komplementy jakie prawią Ci inni, zapomnij o docinkach.
14. Zawsze mów innym co do nich czujesz, bedziesz czuł się lepiej wiedząc, że oni o tym wiedza.
15. Jeśli masz wspaniałych przyjaciól poświeć im czas, żeby wiedzieli jacy są wspaniali.

Żyj chwilą! Nigdy niczego sobie nie żałuj!
I co najważniejsze, zawsze trzymaj się z przyjaciólmi i rodziną,
bo to oni pomogli Ci być takim jaki jesteś teraz. Pozdrawiam :*

niedziela, 6 stycznia 2008

Niema drugiej osoby takiej jak Ty :*

Nie ma drugiego człowieka takiego jak ty.
Jesteś jedyny w swoim rodzaju i wyjątkowy,
całkowicie oryginalny i niepowtarzalny.
Nie wierzysz w to,
ale naprawdę nie ma żadnego drugiego takiego jak ty.
I żaden człowiek, którego kochasz,
nie będzie już zwyczajnym człowiekiem.
Jakaś osobliwa siła przyciągania promieniuje z niego.
I ty zmieniasz się pod jego wpływem.
Jemu możesz nawet powiedzieć:
"Dla mnie nie musisz być nieomylny,
bez błędów ani doskonały,
bo: Ja przecież Ciebie lubię!"

— Phil Bosmans

sobota, 5 stycznia 2008

Dzisiejsze dziecko...

Dzisiejsze nieśmiałe dziecko,
to to, z którego wczoraj się śmialiśmy.

Dzisiejsze okrutne dziecko,
to to, które wczoraj biliśmy.

Dzisiejsze dziecko, które oszukuje,
to to, w które wczoraj nie wierzyliśmy.

Dzisiejsze zbuntowane dziecko,
to to, nad którym się wczoraj znęcaliśmy.


Dzisiejsze zakochane dziecko,
to to, które wczoraj pieściliśmy.

Dzisiejsze roztropne dziecko,
to to, któremu wczoraj dodawaliśmy otuchy.

Dzisiejsze serdeczne dziecko,
to to, któremu wczoraj okazaywaliśmy miłość.

Dzisiejsze mądre dziecko,
to to, które wczoraj wychowaliśmy.

Dzisiejsze wyrozumiałe dziecko,
to to, któremu wczoraj przebaczyliśmy.


Dzisiejszy człowiek, który żyje miłością i pięknem,
to dziecko, które wczoraj żyło radośćią.


Ronald Russell

piątek, 4 stycznia 2008

Powstań

Jak często i w jak wielu sytuacjach ludzie potrzebują,
by im powtórzono to wezwanie:

POWSTAŃ, Ty, który się rozczarowałeś,
POWSTAŃ, Ty, który już straciłeś nadzieję,
POWSTAŃ, Ty, który przyzwyczaiłeś się do szarości
i już nie wierzysz, że można zbudować coś nowego.
POWSTAŃ, ponieważ Bóg stwarza wszystkie rzeczy nowe.
POWSTAŃ, Ty, który przyzwyczaiłeś się do Bożych darów.
POWSTAŃ, Ty, który zapomniałeś o zdolności dziwienia się.
POWSTAŃ, Ty, który straciłeś ufność, by mówić do Boga „Ojcze”.
POWSTAŃ i powróć do pełni podziwu dla Bożej dobroci.
POWSTAŃ, Ty, który cierpisz.
POWSTAŃ, Ty, któremu wydaje się, że życie tak wiele ci odmówiło.
POWSTAŃ, kiedy czujesz się wyłączony, opuszczony, na marginesie.
POWSTAŃ, ponieważ Chrystus objawił Ci swoją miłość
i przechowuje dla Ciebie nieoczekiwaną możliwość realizacji.
POWSTAŃ.

Jan Paweł II

czwartek, 3 stycznia 2008

Daj rękę Przyjacielu

Jaki wielki, jaki piękny jest świat,

Ile można zobaczyć i trzeba,

Szkoda czasu, by pusty przeżyć dzień,

Plecak włóż w rękę, weź pajdę chleba.



Daj rękę przyjacielu, spójrz droga przed nami,


Woła nas jasne niebo, lasu aksamit,

Chodź ze mną przyjacielu i nie bój się drogi,

Głowę masz nie od parady, mocne, zdrowe nogi.



Którą ścieżką, którym szlakiem chcesz iść,

Ile w życiu się jeszcze wydarzy,

Górska grań, jasny brzeg, jezioro lśni

Uwierz mi, że wystarczy zamarzyć.



Daj rękę przyjacielu, spójrz droga przed nami,

Woła nas jasne niebo, lasu aksamit,

Chodź ze mną przyjacielu i nie bój się drogi,

Głowę masz nie od parady, mocne, zdrowe nogi.



Anonim

środa, 2 stycznia 2008

MEDYTACJA OJCA SERAFINA Z GÓRY ATHOS

Kiedy się modlisz, bądź jak góra
nieruchomo osadzona w ciszy.
Jej myśli zakorzenione są w wieczności.
Nie rób niczego, siedź, bądź,
a poznasz owoce płynące z modlitwy.

Kiedy się modlisz, bądź jak kwiat
zawsze skierowany ku słońcu.
Jego łodyga, jak kręgosłup, zawsze jest prosta.
Bądź otwarty, gotowy przyjąć wszystko bez lęku,
a nie zabraknie ci światła w drodze.

Kiedy się modlisz, bądź jak ocean
w swej głębi zawsze nieporuszony.
Jego fale przypływają i odpływają.
Bądź spokojny w swym wnętrzu,
a złe myśli same odejdą.

Kiedy się modlisz, pamiętaj o oddechu,
dzięki niemu człowiek stał się istotą żyjącą.
Od Boga pochodzi i do Boga wraca.
Zjednocz słowo modlitwy ze strumieniem życia,
a nic od Dawcy Życia cię nie odłączy.

Kiedy się modlisz, bądź jak ptak
śpiewający bez wytchnienia przed obliczem Stwórcy.
Jego pieśń wznosi się jak dym kadzidła.
Niech twoja modlitwa będzie jak gruchanie gołębia,
a nie poddasz się nigdy zniechęceniu.

Kiedy się modlisz, bądź jak Abraham
składający syna w ofierze.
Był to znak, że gotów jest oddać wszystko.
I ty pozostaw wszystko,
a w opuszczeniu Bóg napełni cię swą obecnością.

Kiedy się modlisz, to Jezus
modli się w tobie do Ojca w Duchu.
Jesteś niesiony żarem Jego miłości.
Bądź jak rzeka służąca każdemu,
a przyjdzie czas, że przemienisz się w Miłość.

Każda góra uczy sensu wieczności,
każdy kwiat, gdy więdnie, uczy sensu przemijania.
Ocean uczy pokoju wśród przeciwności,
a miłość uczy zawsze Miłości.

(tekst: o. Jan Bereza OSB)

wtorek, 1 stycznia 2008

:*:*:*

******** ******** ******** ******** ******** ******** ********
******** ******** ******** ******** ******** ******** ********
******* SZCZĘŚLIWEGO NOWEGO ROKU :):):) *******
******** ******** ******** ******** ******** ******** ********
******** ******** ******** ******** ******** ******** ********