Przez oceany życia żeglują niestrudzenie,
Omijam wyspy pokus i martwe morza sławy.
Czasami burze nieszczęść zachwieją moją łodzią,
Lecz myśli o Tobie Boże nadzieję mi przywraca.
Choć wicher mody pcha mnie na nałogów rafy
Opieram sie, by nie roztrzaskać łodzi mej o skały.
Zmęczony więc zawijam do portu Twej Świątyni
Gdzie w ciszy mogę znowu żagle myśli mych pozszywać.
ref. Otwieram całe serce przed Tobą Mistrzu mój,
Ty jeden powiesz mi jaką rolę w życiu gram.
Nieważne gdzie mnie poślesz, chcę popełnić wolę Twoją,
Bo przecież do świętości powołałeś wszystkich nas.
Omijam wyspy pokus i martwe morza sławy.
Czasami burze nieszczęść zachwieją moją łodzią,
Lecz myśli o Tobie Boże nadzieję mi przywraca.
Choć wicher mody pcha mnie na nałogów rafy
Opieram sie, by nie roztrzaskać łodzi mej o skały.
Zmęczony więc zawijam do portu Twej Świątyni
Gdzie w ciszy mogę znowu żagle myśli mych pozszywać.
ref. Otwieram całe serce przed Tobą Mistrzu mój,
Ty jeden powiesz mi jaką rolę w życiu gram.
Nieważne gdzie mnie poślesz, chcę popełnić wolę Twoją,
Bo przecież do świętości powołałeś wszystkich nas.